Strony

sobota, 31 lipca 2010

Big Moose - Awaria


Uwaga uwaga! Na blogu Big Moose'a awaria. Google wykryło na nim oprogramowanie zamieszczone przez jakąś inszą witrynę. Zaistniało to z przyczyn zewnętrznych nie zależnych od autora bloga. Mamy nadzieje że ta niebezpieczna sytuacja długo nie potrwa.

Kreatywność

Jak na właściwą temperaturę powróciłem do właściwego rytmu życia. Powinienem zacząc wreszcie pisać składnie i logicznie. Przy temperaturze z przed poprzedniego tygodnia zaczęły mnie ponosić emocje i odbierać przyjemność z robienia czegokolwiek. No więc przy właściwej temperaturze i w sytuacji gdy mogę się przynajmniej na chwile odizolować od całego świata mogę spokojnie wrócić do klepania palcami w czarne klawisze klawiatury. Po zrobieniu gorącej słodkiej kawy z mlekiem wreszcie czuje się … twórczo. Przy moim zakresie pracy i życia prywatnego kreatywność odgrywa fundamentalną sprawę. Śmiem twierdzić że wcale nie jestem wyjątkiem, lecz raczej przypadkiem potwierdzającym regułę. Życie bez kreatywności jest monotonne i nieciekawe. A i działanie zawodowe, w każdym zawodzie, pozbawione kreatywnego działania, podejmowania decyzji jest równoznacznie pozbawione efektywności. Także kubek z kawą w dłoń i do dzieła. Oczywiście i z nią trzeba uważać. Za duże ilości otępiają. 

poniedziałek, 26 lipca 2010

Pozostaje wolny

To jest totalna odmiana pogodowa. Czegoś takiego to ja się totalnie nie spodziewałem. Na zewnątrz jest totalnie chłodno. Normalnie nie mogę się przyzwyczaić. Jestem totalnie w szoku. Jednakże totalne zachmurzenie wprowadza swego rodzaju przygnębienie. Jeszcze w piątek przyjął bym tą pogodę z niekwestionowaną radością. Teraz zaczynam mieć wątpliwości. Totalny smutek związany z początkiem tygodnia wprawia mnie w smutek przeciętnego Polaka. Zbity jak pies i przytłoczony poniedziałkowym natłokiem pracy mam ochotę po prostu wrócić do domu włączyć muzykę która by zagłuszała tą ciszę która meczy umysł i dręczy dusze. Czuje się jak zakuty w kajdany niewolnik, któremu się mówi nawet to co ma myśleć. Wyrywam się z tych więzi zależności, zamykam teczkę i wracam do domu. Tu w mej głowie i w sercu pozostaje wolny.

środa, 21 lipca 2010

Brak efektywności i efektowności

I tak własnie dzisiejszy dzień dochodzi do połowy. Ja mam znowu wrażenie że nie zrobiłem tego co miałem zrobić. A rzecz którymi się zajmowałem nie przynoszą właściwego efektu. W każdym razie efekt działań jest dla mnie nie satysfakcjonujący. Zastanawiam się tylko co z tym teraz zrobić? Jak pokonać własne ułomności, wady? Jak pozbyć się zniechęcenia które mnie ogarnia? Nie jestem jedynym który szuka odpowiedzi na te pytania. 

poniedziałek, 19 lipca 2010

Wandalizm?

Muszę to powiedzieć. Tak! Podoba mi się to że mogę napisać i opublikować. A wypisuje różne rzeczy. Mają one czasami większy sens albo mniejszy. Ale mają. To jest to miejsce w którym mogę się "wyszaleć". Jedni idą wykrzyczeć się do klubu inni malują po murach tańcząc na granicy sztuki i wandalizmu (szkoda że to drugie zazwyczaj wygrywa). Ja mam tu swoją ścianę. Zapewne niektórzy to co tu piszę też by nazwali wandalizmem. Czynem dokonanym, na poprawnej polszczyźnie, idei blogowania, czy czymś tam jeszcze. W każdym razie dochodzę do wniosku że zakończę tym razem kotłowaninę słów nawiedzonego obłąkańca. Co nie zmienia faktu że temat jest godny rozwinięcia.

niedziela, 18 lipca 2010

Bałagan

Rzec chciałbym coś nowego. Jednakże nie przychodzi mi nic do głowy. Mam bałagan na stole. Walające się okruchy, papierki i gazety. Jakieś świstki zapisane a to cyframi czy kodami, lub też nazwami artykułów spożywczych. Stare gazety. Kable, chusteczki i inhalator do nosa. Ten ostatni w użyciu jest zarówno w zimę jak i w lato. W użyciu? Może po prostu leży. A ja siedzę przed tym monitorem pijany tą częścią siebie samego która odpowiada za przynajmniej częściowe cechy pracoholizmu i z pewnością poważne uzależnienie od sieci. Idę! Idę dotknąć papieru. Czegoś namacalnego. Druku który nie będzie świecić w oczy.

środa, 7 lipca 2010

Chwila spokoju

Jeszcze się nie dałem zużyciu totalnemu. Ale przyznaje że temperatura w okolicach 30 stopni mnie ostro rozbraja. Totalny brak kawy również. Czeka mnie wyjście do sklepu. Z głośników bije ochłodzenie emocji po wyborach. W miarę. Motywem staje się końcówka mundialu. Tak trochę codzienności po "wzniosłych" tekstach, chwilach.