Oto właśnie nastało wielkie nawrócenie armii obrońców krzyża. Powstał nowy zakon krzyżowców. Walka o krzyż, krzyżem i przeciwko krzyżowi. Zaplątało się towarzystwo w logicznej argumentacji swojego działania. Dlaczego nie przenosić krzyża? Bo to zdrada! …wiary, chrześcijaństwa, pamięci o Lechu Kaczyńskim, ofiarach katastrofy smoleńskiej. Tyle jest rzeczy o które można by walczyć, tyle wspaniałych i wzniosłych idei. Ale nie, … lepiej walczyć o to by Krzyż stał tam a nie gdzie indziej, o to by była tablica za mistrz krzyża, może i tablica i krzyż, albo żadne z nich. Może nazwę ulicy zmieńmy z Krakowskiego Przedmieścia na Lecha Kaczyńskiego, albo na ulice Katastrofy Smoleńskie? W tyle rzeczy energii można by włożyć, tyle dobra uczynić. Lepiej szabelką lub krzyżem pomachać, pokrzyczeć, pokrzyczeć i po wszystkim odejść ze słowem „hańba” na ustach. Historia wielokrotnie lubi się powtarzać. Gdy Jan Paweł II umierał tłumy płakały, gdy emocje opadły i ludzie wrócili do domów przed telewizory, podłodze sięgając do lodówki po piwo. I niepamięć serc zapadły wszystkie czyny i słowa wielkiego człowieka. I tak teraz też będzie, śmierć ludzi może mniej historycznie znaczących, jednakże wartościowych, pójdzie w niepamięć. Scenariusz tak przeciętny. Dwa płomienie! Najpierw płomień refleksji i wielkiej odmiany, potem płomień buntu i zemsty, machania szabelką, stawiania pomników! A potem wicher codzienności który wszystko gasi, popiół zmiata z ulic i roznosi po świecie aż pamięć o nim zaniknie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz